Mówię „nie” dla niej samej. Oto czego warto nauczyć swoje dziecko.
Mój Mąż podzielił się ze mną swoim zdumieniem. Nie wiedział za bardzo jak to zrobić, więc zaczął delikatnie: – Jestem zaskoczony, że tak definitywnie jej odmawiasz… – Ale, że w jakim sensie definitywnie? – zapytałam. – No, że się nie cackasz. Mi to by chyba serce pękło jakbym miał jej powiedzieć nie. – Skwitował w taki sposób, że w pierwszym momencie myślałam, że rozmawiamy o obdzieraniu jej ze skóry a nie odmowie czytania TERAZ bajek. – No cóż, mi nie pękło. Mówię jej nie, bo jak inaczej ma się tego nauczyć? A co zrobiła Ola? Poszła kroić plastelinę.
Mniej znaczy więcej – esencjalizm w naszym życiu.
Mamy jesień. Obserwuję z Olą drzewa i bardzo spokojnym tempem (bo nie umiem chodzić szybko) zmierzam do domu. Myślę już o ciepłej kawie z mlekiem jaką sobie za chwilę zaparzę, kiedy mój wzrok pada na pędzącą z naprzeciwka dziewczynę. Niby nic dziwnego, po prostu się spieszy, ale… jednocześnie zajada sałatkę z plastikowego pojemnika. To niezwykle krótkie doświadczenie stało się powodem mojej konsternacji. Bo czy tak właśnie wygląda nasze życie na co dzień? Czy pośpiech nie decyduje o nim za bardzo? I czy esencjalizm jest odpowiedzią na pytanie: jak to zmienić?
Ustal swoje własne zasady i się ich trzymaj. Dlaczego warto?
Zasady wyznaczają nam ramy pewnego działania. Bardziej kojarzą nam się z moralnością i etyką niż z codziennym życiem. A jednak zasady pozwalają nam uporządkować świat i wyznaczyć w nim granice – nie tylko dla siebie, ale i dla innych. Ten wpis nie jest o tym, jakich zasad warto przestrzegać – te każdy musi ustalić sam. On mówi o tym, dlaczego usiąść na chwilę i je ustalić.