Jak nie marnować jedzenia? 7 błędów, przez które to robisz.
Kiedy po raz kolejny opróżniasz kosz pełen niezjedzonych resztek mówisz sobie, że to ostatni raz. Że nie będziesz już marnować jedzenia. A później wracasz do starych nawyków i w koszu ponownie ląduje połowa obiadu i niezjedzone pierogi. 1/3 naszego jedzenia ląduje na śmietniku. Większość produktów, które wrzucisz do zamrażalnika zostanie z niego wyjęta po okresie przydatnym do spożycia (więc automatycznie również wyląduje w śmieciach). Dowiedz się jakie błędy sprawiają, że tak się dzieje i przestań je marnować.
Dania jest jednym z krajów, któremu najskuteczniej udało się ograniczyć marnowanie jedzenia. A raczej jak to mówią: karmieniu koszy na śmieci. Bo to, że kupujemy za dużo jedzenia jest oczywiste. To, że nie nauczyliśmy się go przerabiać czy recyklingować nikogo nie dziwi. A żeby dokonać zmiany wystarczy jeden, naprawdę mały krok: PRZESTAĆ MARNOWAĆ JEDZENIE.
BABCIA MIAŁA RACJĘ…
Mądrość starszych pokoleń jest ponadczasowa. Ile razy babcie przypominały: jedzenie nie może się zmarnować! Zjedz wszystko do końca. Zadziwiały i zadziwiają zdolnościami przerabiania resztek na fantastyczne i smaczne obiady. Te zwyczaje zostały zepchnięte na bok w momencie, w którym wszystko stało się łatwo dostępne. Nikt z nas nie musi się martwić o to, że zepsuje mu się marchewka – pójdzie i kupi nową nie zastanawiając się nad tym, co się stanie z tą poprzednią.
Jeśli chcesz być troszkę bardziej less waste to pierwsza rzecz jaką możesz zrobić to właśnie nie marnować jedzenia.
PUŁAPKI JEDZENIOWE
Zmiana zaczyna się od małego kroku. Nie musisz przechodzić na minimalizm czy przerabiać wszystkiego, co masz w domu. Chodzi o to by zacząć od elementarnej sprawy: nie marnować jedzenia by być troszkę bardziej less waste. Jak tego dokonać? Na co zwrócić uwagę? Przyjrzyj się tym pułapkom i zastanów się, które z nich dyktują Ci Twoje żywieniowe nawyki.
Pierwszy błąd: nieprawidłowe rozumienie etykiet na produktach.
Rozróżniamy dwa zapisy dotyczące daty przydatności na opakowaniach, z których być może nie do końca zdajemy sobie sprawę.
- data ważności: (trzeba produkt spożyć do tej daty, bo zmienia swoje właściwości)
- należy spożyć przed: („należy” a nie „trzeba”)
Ten drugi zapis najczęściej dotyczy produktów suchych, takich jak kasze, makarony, czekolada, płatki. Jest to produkt, który wciąż możemy skonsumować, jeśli nie posiada on żadnych objawów zmiany stanu skupienia. Jeśli jest miesiąc po tej sugerowanej dacie ważności a na produkcie nie ma pleśni ani innych niepokojących objawów, był szczelnie zamknięty i nie dostała się do niego woda, to nie ma powodu by go wyrzucić na śmietnik. Producent żywności jest zobowiązany tą datę podać – ale słowo „należy” pociąga takie konsekwencje, że ten produkt szczelnie zamknięty zachowuje swoje właściwości.
Oczywiście należy pozbyć się produktów, które są po dacie przydatności do spożycia i były wcześniej otwarte. Jeśli nie zajmą się nimi mole to z pewnością zrobi to pleśń. Absolutnie nie namawiam nikogo do spożywania produktów długo po dacie przydatności do spożycia, niemniej jednak zachowajmy zdrowy rozsądek i jeśli chcemy użyć produktu tydzień czy nawet miesiąc po dacie „należnej” do spożycia, to nie ma ku temu przeciwwskazań.
Drugi błąd: złe ustawienie rzeczy w lodówce.
Niestety bardzo często chaos w lodówce powoduje, że nie mamy świadomości tego, co możemy zjeść. Przez to wybieramy się na zakupy a po powrocie odkrywamy, że zdublowaliśmy produkty, które już mamy. Albo przygotowaliśmy jedzenie i zamknęliśmy je w plastikowym pojemniku, po czym odkrywamy je tydzień później obrośnięte pierwszą pleśnią.
Można temu zapobiec na 2 sposoby:
- Produkty, które mają krótki termin do spożycia albo zostały napoczęte i otworzone powinny znaleźć się na widoku. Co z oczu to i z serca – zgodnie z tą zasadą jeśli czegoś nie widzimy, to o tym nie pamiętamy. Nie upychajmy ich pod samą ścianą, bo wtedy zostaną schowane i o ich zapomnimy.
- Przed wyjściem na zakupy zróbmy zdjęcie półek w lodówce. Nie chodzi o listę pt. „co posiadam?” – to będzie za długie. Zamiast przypominać sobie czy mam na półce majonez po prostu zaglądam w telefon. Rzut okiem na zdjęcie wystarczy by zrezygnować z dublowania produktu.
Więcej na temat ustawienia rzeczy w lodówce znajdziesz TUTAJ.
Błąd nr 3: ufo – czyli „niezidentyfikowane obiekty zamrożone”:)
Wiem, że dużo gospodyń domowych mrozi posiłki przygotowując je z góry na kilka dni. Ja do tego typu osób nie należę. Owszem, przygotowuję posiłki z pewnym czasowym zapasem, ale trzymam je w lodówce na półkach – tak by w każdej chwili móc po nie sięgnąć. Natomiast problem UFO jest zjawiskiem, z którym walczę.
To, co wrzucam do zamrażalnika z racji tego, że tak rzadko z niego korzystam znika tam na długie miesiące. Po czym dawno po dacie spożycia odkrywam jak dużo jedzenia (nawet nie otworzonego!!!) muszę wyrzucić. Rekordem jest w moim przypadku pizza, która leżała tam rok po dacie przydatności do spożycia. Co prawda produkt był głęboko mrożony, ale nawet nie zastanawiałam się nad tym czy ją zjeść.
Nie chcesz marnować jedzenia? Mam dla Ciebie małą radę: przed zakupami zajrzyj do zamrażalnika. Albo zrób fotkę tego, co znajduje się w zamrażalniku tak by w każdej chwili móc sprawdzić co w nim jest.
Błąd nr 4: większe wózki na zakupy i brak zakupów z listą!
Przez ostatnie 15 lat rozmiar sklepowych wózków uległ powiększeniu i dodano do nich kółka po to, byśmy nie czuli ciężaru robionych zakupów. W przeciwnym wypadku stwierdzenie, że koszyk jest ciężki wzbudziłoby w nas konsternację i pytania: czy naprawdę tego wszystkiego potrzebuję? Na pewno wymyślilibyśmy sposób by z części produktów zrezygnować – tylko po to, by ich nie dźwigać. A to już nie na rękę sklepom, które przecież żyją z tego, że opuszczamy je z masą niepotrzebnych rzeczy.
Wielkie koncerny nie obchodzi to, żeby nie marnować jedzenia. Je obchodzi tylko to żeby kupić i wrócić po więcej.
Dlatego właśnie jeśli decydujemy się robić zakupy wybierzmy koszyk z rączką. Nie mogąc dużo udźwignąć zastanowimy się, które produkty są nam naprawdę potrzebne i z których możemy zrezygnować. Na pewno skomplikuje to nam kwestię tygodniowych, dużych zakupów, ale w tym wypadku zakupy z listą i wizja napełniającego się wielkiego wózka powinny przynieść taki sam efekt.
Zajrzyj do zakładki POBIERZ i pobierz sobie planner zakupów za darmo.
Błąd nr 5: wybieranie „idealnych” produktów.
Widzieliście odrzucone, powyginane marchewki czy jabłko leżące samotnie, bo nie spełnia wymogów idealnego kształtu? Przecież smakuje tak samo, tak samo trzeba je obrać i pokroić. Jego kształt nie ma znaczenia przy obróbce produktu. A jednak przebieramy owoce i warzywa i odrzucamy je nie ze względu na nieświeżość tylko plamki, które znikną wraz z obraniem. Nigdy nie zdarzyło mi się, by dziwny kształt stanowił przeszkodę w zjedzeniu produktu. A Tobie?
Ile samotnych, pojedynczych bananów leży w kartonie, bo nikomu nie przyjdzie do głowy że biorąc 6 bananów może wybrać właśnie te oderwane od kiści? Od kilku miesięcy stosuję zasadę by brać pojedyncze sztuki właśnie po to by nie marnować produktów w sklepach. Ułatwia mi to też robienie zakupów, bo inni klienci zazwyczaj przebierają je w poszukiwaniu idealnych. Mały plus: masz szansę, że taka brzydka pomarańcza nie została zmacana ;)
Błąd nr 6: imprezy z gośćmi, na które szykujemy za dużo jedzenia.
Zgodnie z naszym polskim zwyczajem na imprezach rodzinnych musi być jedzenia dużo. Hańba tym, których stół się nie ugina! Dlatego na ślubach jest 5 dań ciepłych (po 2-gim każdy ma raczej dość, ale przynajmniej nie powie, że zabrakło;)) i pełno przystawek.
Nie ma nic złego w tym, by przygotować dużą ilość jedzenia, ale dostosowaną do liczby gości. Skoro zapraszasz 4 osoby nie szykuj posiłków jak dla 10-ciu. Oczywiście, część jedzenia można rozdać, ale czy jesteś pewna, że nie wyląduje w najbliższym koszu? Korzystajmy z informacji na etykietach – jeśli danie jest na 4 osoby a zapraszamy do siebie tylko parę to nie róbmy podwójnych porcji.
Błąd nr 7: wyrzucamy jedzenie zamiast podać je dalej.
Wisienka na torcie, o której zapominamy – najprostszy sposób by nakarmić innych ludzi zamiast karmić śmietnik. Przygotowałeś za dużo zupy, sałatki, kanapek? Oddaj sąsiadom. Nie musisz być w bliskich relacjach by podzielić się tym, co ci zostało. Szczególnie te starsze osoby, które tak rzadko mogą sobie pozwolić na bardziej wyszukane dania będą zachwycone Twoim gestem.
Przykład z życia, dla mnie poruszający i pełen ludzkiego dobra: po firmowej Wigilii w poprzedniej pracy mojego Męża zostało bardzo dużo jedzenia. Można je było wyrzucić na śmietnik jednak jedna z osób wpadła na pomysł znalezienia jadłodajni dla ubogich by zawieźć tam to, co zostało. I tak też zrobili. Prawdziwie świąteczny gest.
Wystarczy jeden, naprawdę mały krok: PRZESTAĆ MARNOWAĆ JEDZENIE.
Chcesz wiedzieć co jeszcze stosuję w kuchni Poukładanej? Zajrzyj do tego wpisu :)
A dla wszystkich szukających inspiracji polecam tą panią – ten wpis to jej zasługa:)
One Comment
Marta
Takie wesele to jest dopiero marnowanie, praktycznie wszsytkiego. Zaprasza się rodzinę chociaz wcale się nie chce spotykać z wieloma z nich bo może się obrażą, rodzina przychodzi bo nie wypada odmówić (chociaz też z różnych powodów nie ma na to najmniejszej ochoty).Młoda kupuje kieckę na raz, oraz całą mase gadzetów nikomu do szczęsia niepotrzebnych i zaśmiecających środowisko. (o jedzeniu już nie wspomnę) A potem młodzi (lub ich rodzice) zamiast cieszyć się sobą nawzajem biorą nadgodziny żeby tą imprezkę spłacić.
Oczywiście nie jest tak we wszystkich przypadkach , ale w wielu na pewno tak.