dlaczego-inni-narzekaja
Lifestyle

Narzekanie – zrób to za mnie.

Na pewno znasz osoby, które uwielbiają narzekanie. Przychodzi do Ciebie przyjaciółka i ze smutkiem w głosie stwierdza: Chciałabym zrzucić parę kilogramów, ale nie wiem jak. Jestem za gruba! Ty w odpowiedzi podsuwasz sposoby jak to zmienić. – Odstaw słodycze, postaw na ruch, zbadaj tarczycę, zamień słodkie przekąski na zdrowsze, może bakalie – sypiesz radami jak z rękawa. – No tak, ale… i tu pojawia się litania DLACZEGO Twoja przyjaciółka NIE MOŻE WPROWADZIĆ TYCH ZMIAN w życie…

Narzekanie a katharsis

Czasami musimy z siebie wyrzucić to, co nas boli i uwolnić się od tego, co nas prześladuje. Są osoby, które mielą toksyczne myśli i dopiero kiedy się z kimś nimi podzielą ich umysł się od nich uwalnia. Takie narzekanie pełni rolę katharsis. O ile za chwilę nie narzekamy na nie komuś innemu. A później osobie trzeciej i czwartej. Ale w moim odczuciu takie narzekanie dotyka rzeczy, na które nie masz wpływu. To jak traktuje Cię teściowa, znajomi z pracy czy to, że próbujesz wyjść z długów i ciągle masz „pod górkę”. Sytuacje na które realnie nie jesteś w stanie wpłynąć. Albo szukasz porady – prawdziwej rady, takiej po której zaczniesz działać.

Są ludzie – i Ty ich zapewne też znasz – których pasją jest narzekanie w kółko na to samo. Nie podejmują żadnych działań tylko wciąż narzekają. I takie osoby bardzo męczą, wysysają z nas energię, zabijają entuzjazm. Oni nie tylko narzekają na swoje życie, ale zaczynają szukać problemów w Twoim. Nagle może się okazać, że też zaczynasz narzekać na te aspekty, które do tej pory nie sprawiały Ci przykrości. Ale nic się nie martw – i tak najgorzej ma ten wieczny zamartwiasz. Jego smutków nie przebijesz – on ma zawsze najgorzej w życiu ;)

Trochę się takich ludzi boję, trochę też mnie męczą – ludzi, którzy nie chcą nic w swoim życiu zmienić. Mają problemy, ale jedyne czego pragną to zalać nas swoim żalem i narzekaniem. Chcą współczucia i działania – ale nie swojego, tylko takiego, które ktoś wykona za nich. Raz, drugi, piąty – i tak w kółko.

Już dawno postanowiłam odciąć się raz na zawsze od osób, które nie potrzebują pomocy a tego, by ktoś działał za nich. Przestałam się takimi ludźmi przejmować, przestałam reagować na ich narzekania – bo narzekać będą nawet na to, że nie mają, na co narzekać. Przecież życie nie polega na tym, że wszystko spada nam na złotej tacy. Życie to działanie. A może przede wszystkim życie to sięganie po to, czego pragniesz. Życie to kroki do przodu. A jak masz się starać skoro tylko narzekasz?

MAM PROBLEM – rozwiążesz go za mnie?

Nie wiem skąd się wzięła moja postawa, ale zawsze, kiedy słyszę o jakimś problemie od razu szukam rozwiązań. Nie siadam, nie potakuję porozumiewawczo jaki to ten „świat jest zły i niedobry” tylko szukam sposobu by zaradzić. Znam sporo osób, które we krwi mają zamartwianie się – ledwo rozwiążą jeden problem, nagle odkrywają kolejny i już na niego narzekają. Nie zdążą się nawet nacieszyć tym, że w końcu wszystko ułożyło się pomyślnie – już są rozgoryczeni tym, z czym (być może) będą musieli się zmierzyć. A bardzo często wcale mierzyć się nie muszą, bo problem zaistniał tylko i wyłącznie w ich głowie. Zdążyli go jednak przeanalizować i pozamartwiać angażując w to wszystkich członków rodziny.

Obserwuję i zauważam: ludzie nie szukają rozwiązań. Nie chcą wziąć odpowiedzialności za swoje życie i go zmienić. Chcą by odmieniło się samo albo by ktoś zrobił to za nich. Nawet jeśli zmiana wymaga wykonania jakiegoś małego kroku, jednej maleńkiej czynności i tak jej nie wykonają. Dlaczego? Bo wolą ponarzekać. Wolą, by ktoś to zrobił za nich. Przecież to takie wygodne: siedzieć i czekać, patrzeć jak życie płynie mi przez palce a ja sobie siedzę i nic z tym nie robię.

NIC NIE ROZUMIESZ! Przecież to narzekanie jest dlatego, że…

Z racji tego, że nie siedzę i nie rozpaczam najczęściej spotykam się z hasłem: nic nie rozumiesz! Mój rozmówca, „właściciel problemu” próbuje mnie przekonać, że w jego sprawie nic się nie da już zrobić, problem jest tak ogromny, że po prostu nie ma rozwiązania a skoro ja tego nie rozumiem, to jestem pozbawiona wrażliwości i kompletnie nie wiem, o czym mówię. Atakujemy ludzi, którzy nie chcą się z nami zgodzić, przytaknąć. (Trochę więcej piszę o tym TUTAJ) Nie lubimy, kiedy ktoś nam podpowiada, co powinniśmy zrobić. Dlaczego? Czy to dlatego, że wpadł na rozwiązanie, którego nie widzieliśmy? Raczej nie, bo bardzo często wiemy, co należy zrobić. Tylko nie chcemy tego kroku wykonać, ale nie chcemy też przyznać, że wolimy siedzieć z założonymi rękoma.

Działanie jest trudne. Działanie wymusza na nas kroki. Sprawia, że przestaje być wygodnie. Nie można już ponarzekać i czekać, aż ktoś to zrobi za nas. Niestety narzekacze bardzo często chcą, by ktoś wykonał za nich ten krok – i pewnie przez to narzekają jeszcze głośniej. Bo wcześniej działało – czym głośniej krzyczałeś tym szybciej mama reagowała. Może nawet znalazł się ktoś, kto poratował. Narzekacze z jednej strony chcą się pozbyć problemu, ale chyba bardziej pragną tego, by ktoś się nad nimi porozczulał, bo „są tacy biedni” i „tak bardzo im ciężko.” A przy tym są tacy „dzielni”, że ten problem znoszą. Szukają współczucia, pocieszenia, docenienia a często i rozwiązania za nich ich problemu.

NIE DA SIĘ nie narzekać

Cała ironia polega na tym, że taka osoba „oczywiście” pragnie porady. Szuka pomocy, dlatego dzieli się swoim problemem. Przepychanka zaczyna się dopiero wtedy, gdy podajemy jej rozwiązanie. Jestem pewna, że znacie taką sytuację. Poniżej dialog, który „przerobiłam” z jedną z moich znajomych.

X: Mam straszne problemy finansowe. Nie wiem co zrobić, jest mi tak ciężko, jak mam wyjść z długów…?
JA: A próbowałaś oszczędzać?
X: Jak oszczędzać? Przy moich zarobkach to niemożliwe! Nie mam gdzie uciąć, kupuję tylko to, czego naprawdę mi trzeba.
JA: No to może sprzedaj to, czego nie używasz? Zawsze wpadnie ci trochę grosza…
X: Ale ja używam wszystkiego!
JA: A to może zakupy z listą? Poszukaj, gdzie można kupić coś taniej i wybrać tańsze odpowiedniki? Wziąć niższy abonament za telefon, podmienić internet na tańszy?
X: To tylko więcej papierkowej roboty a grosz żaden. Nastoję się w salonach a zaoszczędzę 20 złotych. Co to jest 20 złotych? Ja potrzebuję naprawdę konkretnych pieniędzy.
JA: No to może dodatkowa praca? Masz wolne popołudnia, mogłabyś sobie dorobić?
X: Kto mi da pracę na popołudnia? 2-3 godziny dziennie, na pewno się nie uda!
JA: Warto spróbować wrzucić ogłoszenie na tablicę/gumtree/fejsbuka. Może ktoś ze znajomych kogoś zna…
X: Wątpię, poza tym nie chcę marnować popołudnia na pracę. Kiedy bym wypoczywała?
JA: Zostają jeszcze weekendy.
X: Ale w weekendy spędzam czas z rodziną. Nie da się…

Jeśli czegoś nie chcemy to zawsze „się nie da”. Zawsze znajdziemy wymówkę. Zawsze będzie pod górkę, źle i niedobrze. Każdy z nas by pragnął rozwiązać swoje problemy przy użyciu czarodziejskiej różdżki albo pstryknąć palcami tak by zniknęły. (Chociaż sądzę, że niektórym nawet to by się nie chciało…) Ale tak się nie da. Żeby coś zmienić trzeba działać. Nikt nie zmieni naszego życia za nas samych. To tak jak w tej historii z książki „Jedz, módl się, kochaj„, gdzie biedak prosi figurę świętego o wygraną na loterii. Błaga, zaklina, modli się żarliwie aż posąg ożywa i oburzony podnosi głos: jeśli chcesz wygrać kup w końcu ten los! Nie wystarczy pragnąć, trzeba jeszcze działać.

CO ZROBIĆ, gdy ktoś lubi narzekanie?

Osoby, które naprawdę chcą wyjść z problemu posłuchają twojej rady. Zareagują, zadziałają, wykonają krok. Takie osoby dzielą się problemem, bo szczerze pragną coś w swoim życiu zmienić. Czasami muszą coś z siebie wyrzucić, podzielić się emocjami by się oczyścić, ale w gruncie rzeczy pragną działać. Drugi typ człowieka boi się działać i potrzebuje nie tyle rady, co popchnięcia w odpowiednim kierunku. Takie osoby można wyciągnąć na zajęcia z aerobiku, jeśli chcą się odchudzać. Można im pomóc stworzyć habit tracker oszczędzania jeśli chcą poprawić swoje finanse. Słowem – odrobinę zadziałać. ALE: wycofać się po tym kroku. Pchnąć, dać motywację, podpowiedź, pokazać i zostawić samym sobie, bo dalej już sobie poradzą.

Jest jednak trzeci typ człowieka – ten najbardziej powszechny i zatruwający nam życie. On chce żebyś zrobił wszystko za niego. Jego roszczeniowa postawa jest bardzo toksyczna, całkowicie niszczy twoją radość z życia. Bo nie wystarczy, że pomożesz raz – będziesz pomagać ciągle, bo tego będzie od ciebie wymagać. Chce narzekać jak ma ciężko i pragnie, by ktoś zmienił jego życie, a on sobie chętnie posiedzi na kanapie i popatrzy… Od takich osób należy trzymać się z daleka, bo nawet jak podsuniesz im sposób, nawet jak popchniesz do działania, nawet jak zrobisz coś raz by pomóc im wyjść z problemu, to niczego to w ich postawie nie zmieni. Oni tej zmiany nie chcą.

One Comment

  • Magda

    Być może to naturalny instynkt, aby szukać pomocy „w społeczeństwie”, a nie próbować rozwiązywać problem samemu, bo wtedy możliwości są znacznie większe. Może na przykład naukowcy opracują sposób na to, aby grubi nie mieli takiego apetytu zamiast wmawiać im, że sami potrafią nad nim zapanować?

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *