Praca z kropkami, dotwork, dotart – na czym polega ta technika? Jakie są jej zalety?
Dotwork, dotart – czy można się nie zakochać, czy można się nie zachwycić? Kiedy pierwszy raz ujrzałam kropkowe obrazy Elspeth McLean, australijskiej artystki wypełniającej kropkami całe przestrzenie płótna, z miejsca krzyknęłam „WOW! NIESAMOWITE!” Ta gra kolorów, te oryginalne wzory. W dotart – oko jest wręcz zmuszone do skakania po obrazie. A piękno dzieła nasyca nasz zmysł estetyki. Mówiąc krótko: to jest po prostu piękne! Ale już nie tak łatwe do wykonania jak się może wydawać. W czym tkwi tajemnica tej artystki i sekret metody dotwork?
Koło i relaks.
O cudownym wpłynie na nasze wyciszenie pisałam już wcześniej, we wpisie dotyczącym mandali – wpis znajdziesz TUTAJ.
Koło jest najdoskonalszą a jednocześnie najtrudniejszą z figur. Wbrew pozorom narysowanie małej plamki przy użyciu farby nie jest łatwe i (o czym przekonałam się na własnej skórze) najlepszy jest do tego prosty, płaski pędzelek – okrągłe pędzle albo te w kształcie łezki nie pozwolą farbie odpowiednio spłynąć na powierzchnię. Do tego uzbrójmy się w cierpliwość, bo ta metodą zajmuje godziny a nawet całe tygodnie godzin, jeśli zdecydujemy sie na trudniejszą kompozycję. Wszystko wygląda na pięknie i proste, ale to efekt pracy tą techniką, która wymaga skupienia i wytrwałości. Jeśli liczymy na zachwycający rezultat musimy się nastawić na długotrwały proces i dokładność, bo w tym wypadku źle postawiona kropka może zepsuć wszystko, co do tej pory osiągnęliśmy.
Jak wykonać pracę tą techniką?
Najlepiej przygotować 3 pędzelki o różnej wielkości: duży, średni i mały. Właściwie to ten mały powinien być zdecydowanie mniejszy w porównaniu do pozostałych. On będzie służyć do wypełniania wolnych przestrzeni pomiędzy dużymi i średnimi plamkami.
- ***Elspeth McLean zaczyna od pomalowania całej powierzchni na czarno. Przynosi to niesamowity efekt, ale nie jest konieczne, dlatego wstawiłam gwiazdki jako wstęp dla chętnych.
- Wyznaczamy obszary do malowania, tworzymy ołówkiem szkic – czyli planujemy kompozycję. Jest to koniecznie jeśli chcemy by wyszedł nam harmonijny i piękny obraz. Możemy zdać się na intuicję i po prostu kropkować całe pole, ale rezultat może być odległy od zamierzonego. Musimy się dodatkowo liczyć z tym, że to technika w której nie da się naprawić błędów. Jeśli w trakcie tworzenia zmienisz koncepcję możesz popsuć efekt – niestety.
- Zaczynamy kropkowanie. Najlepiej zacząć od nakładania dużych kropek, nanosić je jedna obok drugiej tak aby tworzyły sznur koralików. Wykropkowanymi liniami wypełniamy zaplanowaną przestrzeń. Każda z lini będzie się składać z różnej wielkości koralików. Pięknie widać to w pracach McLean – jak się im przyjrzymy to dostrzegamy całe linie zbudowane z kropek.
Jeśli chodzi o technikę to mamy dwa sposoby wypełniania przestrzeni.
- Możemy się poruszać po okręgach i układać kropki na elipsach, tak jak to robi Elspeth McLean. (Najpierw duże kropki, później średnie, na końcu najmniejsze – i wszelkie kombinacje z wykorzystaniem układu linearnego) lub…
- Zastosować metodę spontanicznych kropek. W tej technice zaczynamy od dowolnego wypełnienia przestrzeni różnej wielkości kropkami na chybił trafił. (W podobny sposób robiła to Jessica Jacob na filmiku tutaj)
To cudowny trening cierpliwości, pozwalający się całkowicie wyłączyć, zrelaksować i oderwać nasze myśli od otoczenia. Dlatego nie bądźmy zaskoczeni, kiedy pogrążeni w plamkach nie usłyszymy dzwoniącego telefonu czy słów dziecka. To technika medytacyjna stosowana przez mnichów buddyjskich i warto z niej korzystać nawet jeśli pracę rozłożylibyśmy na całe tygodnie. Czego jeszcze można się po niej spodziewać?
- Obniża ciśnienie krwi, uspokaja i wycisza, polecana jest w szczególności cholerykom łatwo tracącym panowanie nad sobą;
- Pozwala wyrównać pracę oddechu i pogłębić go. Dodatkowo można zsynchronizować oddech ze stawianiem kropek tworząc proste ćwiczenie oddechowe wzmacniające oddychanie przeponą;
- Pogłębia koncentrację i uwagę – kolejne ćwiczenie na rozwój umiejętności, które zostają zaburzone w natłoku dnia codziennego;
Instrukcja brzmi bajecznie prosto jednak jak każda nowa technika wymaga PRAKTYKI. Jeśli chcemy się w niej rozwijać nie powinniśmy się zrażać początkowymi niepowodzeniami. Praktyka czyni mistrza – gorąco polecam:)!
Wszystkie zamieszczone tu prace są autorstwa Elspeth Mclean. Te i inne prace artystki wykonane techniką dotwork / dotart możecie znaleźć i podziwiać TUTAJ.